poniedziałek, 11 lipca 2011

Dziś dzień wewnętrzny.
Pochmurnie i strasznie wietrznie, jak to w miejscowościach nadmorskich. Siedzę sama w domu, w grubych skarpetkach, owinięta kocem i bawię się z kotem którego wam zaraz przedstawię ; ) Słońce gdzie jesteś?!!
W miejscowości w której się aktualnie znajduję, żadnych rewelacji w sklepach, jednak na szczęście znalazłam coś dla siebie.
  
Naszyjnik w kolorach reggae: sklep z pamiątkami, 1 zł !!
Lakier do paznokci w kolorze różowym z firmy miss sporty, zakupiony w rossmanie za 4 zł.
Jest rewelacyjny, mam na paznokciach tylko jedną warstwę, trzyma się z utwardzaczem ponad tydzień (koleżanka wypróbowała) Polecam!



Żółta opaska którą świetnie nadaje się również jako gumka do włosów ; )
Mocna, jak dla mnie za mocna żeby nosić ją jako opaskę, po kilku godzinach odpadał mi łep kokardka po odejściu od  kasy oderwała się, ale na szczęście sprzedawczyni była bardzo miła i wymieniłam zniszczony model na inną sztukę. Nie ma to jak rzeczy typu "Made in Chinach" Cena: 5zł. - zdecydowanie za droga, ale kupiła mi ją koleżanka, więc nie narzekam : D


 
Gumowe bransoletki, 60 groszy sztuka, zakupione w sklepie OKY DOKY.


~Od kilku dni szukałam prezentu na urodziny mojego małego kuzyna, zobaczcie co znalazłam:
Phineasz i Ferb, no po prostu zakochałam się w nich : D cena: 47,70 zł



 

 Dr. Dundersztyc i Pepe, cena: 26,40 zł


Świnka Peppa, "Moon Buggy", cena: 36,50zł


znowu Peppa, tym razem "Classroom Playset", cena: 11zł


 I co? Jak wrażenia? jakieś pomysły co do prezentu, który wybrać? Co do zakupów jestem zadowolona, szczególnie z tych koralików <3 Teraz chciałabym wam przedstawić Nadzieję, która siedziała zemną cały dzień, wytrwale grzejąc.


A teraz Restaurator który by tylko jadł i jadł i jadł...
 
 

czwartek, 7 lipca 2011

W odniesieniu do poprzedniego posta- z serii "Zrób to sam!"

Kilka dni temu przyjechałam nad morze, na Hel. Niestety przez kontuzje którą się nabawiłam na warsztatach tanecznych, ledwo się ruszam. Muszę się oszczędzać, bo 1 sierpnia jadę na obóz taneczny organizowany przez moją szkołę tańca. Dlatego dzisiaj siedziałam w domku i smarowałam co chwilę przemęczony mięsień wszelkimi kremami. W tym czasie rodzice byli po wędzone rybki i straaasznie się objadłam ; )
Pyszny karmazyn, polędwica z tuńczyka, łosoś, węgorz i dorsz. Jedźmy ryby! To samo zdrowie:
Wygładzają zmarszczki.
Zmniejszają ryzyko nowotworów.
Wpływają pozytywnie na wzrok.
Są źródłem białka.  
Poprawiają zdolności umysłowe i poprawiają pamięć.
Mają właściwości przeciwzapalne.
Działają antydepresyjnie.
Zapobiegają anemii i wspomagają prawidłowy rozwój. 
Zmniejszają ryzyko i łagodzą skutki astmy.     
    Same plusy ; )

Chciałabym się z Wami z czymś podzielić, mianowicie serią "Zrób to sam!" Czyli łatwe, szybkie sposoby "wyczarowania" czego niesamowitego ; ) Zdjęcia które będę co jakiś czas umieszczać na blogu znalazłam w internecie.
W ostatniej notce opisałam Wam moją "krótką" historię tańca. Moim stylem jest modern jazz który składa się z martwej już technika jazz'u, współczesnego i baletu. Dziś: "neutral wrap heel"

  

KLIK na zdjęcia.

Potrzebne będą:
  • buty na wysokim obcasie (jakikolwiek kolor)
  • getry (o podobnym kolorze do butów)
  • nożyczki  
Sposób przygotowania:
Obciąć getry nad kolanem. Ubrać buty i owinąć odcięty materiał wg. swojego upodobania, wokół buta.

Ja osobiście za często nie noszę butów na obcasie, ale chyba zrobię wyjątek. Jest to zdecydowanie oryginalne. 
Lubicie jeść ryby? Jeżeli tak to jakie? Co sądzicie o butach z getrami?

Krótka historia tańca + "Trening czas zacząć!"


~Moja krótka historia tańca.
Za górami, za lasami, za 7 rzekami i jeziorami, w małym miasteczku żyła drobna, ciemnooka Magda Hage. Pewnego słonecznego poranka postanowiła zapisać się do szkoły tańca. (...) Została najlepszą tancerką na świecie, wyszła za mąż, urodziła dwójkę dzieci. Wszyscy żyli dłuuugo i szczęśliwie. (????? nie.. życie to nie bajka )
Od lipca, 2 lata temu zaczęła się moja przygoda z tańcem. Koleżanka namówiła mnie abyśmy się zapisały na warsztaty taneczne z hip-hop'u... ok. Musze powiedzieć, że czas nie był stracony, o nie ;d W szczególności, że w domu zawsze wywijałam figury jakie zobaczyłam w internecie etc. Po prostu byłam ambitnym samoukiem. Co do zajęć z przed 2. lat: "brudny", "śmierdzący" po prostu ostry hip-hop z przedmieści NY. Było ciężko, ale za to ile zabawy. Na zajęciach obserwowała mnie choreografka z modern jazz'u, na przerwie podeszła do mnie i powiedziała, że widzi we mnie potencjał i zachęca mnie abym przeszła się na warsztaty z jej stylu. Zgodziłam się. Koleżanka miała trochę mniej entuzjazmu niż ja, ale po paru argumentach na TAK- zgodziła się. Pomyślałam wtedy: "To jest moja szansa. Chcę się rozwijać, nauczyć techniki." i tak też się stało. Przyszłyśmy na warsztaty, Pani Emilia pochwaliła mnie, że robię poprawnie développé, demi-plié, arabesque, rond de jambe a ja: "What the... ?" Teraz już wiem co to znaczy ; ) Więc od września 2009 roku zapisałam się do szkoły tańca na hip-hop i modern jazz. Kolorowo już tak nie było. Jak to w szkole trzeba było dać z siebie 100%, nie było przelewek, zwłaszcza w modernie- w końcu to technika klasyczna. Nie wychodziło Ci? Zostajesz po zajęciach, ćwiczysz... nie wytrzymujesz? Po prostu wylatujesz. Olałam jazz, zawisłam na pochwałach z wakacji, były lepsze osoby ode mnie a ja (głupia młoda ja ;d ) zrezygnowałam. Na szczęście zostałam przy hip-hopie. Po niecałym roku musiałam zrezygnować, gdyż miałam luki w szkole. Przyszły następne w wakacje (zeszłoroczne, 2010r.)- luz, swoboda, zero szkoły. Wybrałam się z ciekawości na warsztaty z choreografką z amerykańskiego "So you think you can dance" - byłam pod ogromnym wrażeniem, Pani Emilia zresztą też, widząc mnie na zajęciach :D I od tamtego czasu ( 1.09.2010 ) zaczęłam chodzić regularnie na zajęcia modern jazz'u. W mojej szkole tanca jest taka zasada: najpierw przez cały rok zajęcia dla początkujących, przez następny rok zajęcia dla średnio zaawansowanych a w trzecim roku, jeżeli dobrze się sprawujesz dostajesz się do formacji- grupy która reprezentuje szkołę na pokazach, konkursach, ma później "wejściówki" do dobrych teatrów tańca. Ja, jak mogliście zauważyć chodziłam dopiero pierwszy rok, więc  byłam w gr. początkującej. Gdzieś pod koniec kwietnia tego roku dostałam się do formacji! Złamałam wszelkie prawa w szkole, ominęłam 1,5 roku nauki i dostałam się od razu. 
Jestem wykończona ; ) Ale przede wszystkim usatysfakcjonowana i dumna z siebie. Trzeba to przyznać. Moja nauka nie kończy się tylko w szkole, muszę ćwiczyć w domu rozciągać się. Moim "ulubionym" zajęciem jest tzw. żaba. -.- Pozdrawiam wszystkich ludzi, którzy też się tak rozciągają. Uczę się każdego dnia, jak coś nie wychodzi ćwiczę ile popadnie. Jestem najmłodszą osobą w formacji i muszę dawać z siebie 2 razy więcej, gdyż są tam osoby które chodzą juz kilka lat. Na szczęście takie "rodzynki" jak ja nie są zapominane ; ) Rada dla tancerzy: (może i oklepana ale prawdziwa) nie poddawajcie się, marzenia się spełniają. Dzięki 10% szczęścia i 90% pracy damy radę.
Miała być krótka historia. Matko... kto to będzie czytać?



Hello world!

Witam. ; )
Zawsze miałam problem z pisaniem pierwszych notek. To już u mnie normalne. (...)
Z przyjemnością chciałabym Wam przedstawić mój nowy blog o moim nowym życiu. Dlaczego nowym? Hmm... bo chciałabym coś w nim zmienić i podzielić się z tym z Wami. Nie jestem kolejną nastolatką z problemami, z za dużym brzuchem i tyłkiem, nie chodzi mi o zmianę wyglądu- chodzi mi o zmianę ducha.
O czym będzie blog? Myślę, że o moich poplątanych myślach które już się nie mieszczą ani w mojej głowie ani w moim pamiętniku z kokardką, schowanym za szafą. Będę pokazywać Wam moje amatorskie zdjęcia i prosiłabym o obiektywną ocenę ; ) Przemyślenia co do świata mody, ujawnianie ciekawych stylizacji, po prostu cała Magda Hage, inaczej ruda.


"Wolny ptak, wolne serce spaceruje po ulicach. Wyobraźnia- jedyna granica"